środa, 23 grudnia 2009

Kochane pieniążki przyślijcie rodzice

Ubezpieczenie...
Wczoraj zakupiliśmy z Agą ubezpieczenia w world nomads. Wyszło jakoś po 250 euro. Trochę musieliśmy zakombinować oczywiście, żeby nie było zbyt prosto... ;)
Ubezpieczenie dla statystycznego Polaka na rok kosztuje w tejże firmie (a raczej za jej pośrednictwem) jakieś 900-1000 euro. Polscy ubezpieczyciele w ogóle jeszcze nie mają chyba w ofercie ubezpieczeń typu "worldwide", więc trzeba było by ubezpieczać się na wszystkie kraje osobno. Wolę nie myśleć ile by nas to kosztowało...
Z pomocą przy ubezpieczaniu przyszedł nam fakt, że od dłuższego czasu jesteśmy w Irlandii i mamy tutaj status rezydenta. Tak, ubezpieczenie dla Irlandczyków jest 4 razy tańsze niż dla Polaków. Dodatkowo jest opcja "excluding USA, Canada & Japan" (dla Polaków jej nie ma!) co znacznie obniża koszt, ponieważ leczenie w tych krajach jest najdroższe. W razie draki będziemy więc odesłani na Zieloną Wyspę ;)

Bilet dookoła świata...
Cena biletu lotniczego dookoła świata z travel nation zależy od ilości przelotów. W naszym przypadku jest to 8 przelotów i bilet kosztował 1920 funtów. Bilet jest ważny cały rok i w tym czasie można sobie dowolnie zmieniać terminy przelotów, jeśli na przykład chce się gdzieś zostać dłużej lub wylecieć szybciej z danego miejsca.

Kasa na drogę (spanie, przemieszczanie się, itp.)...
Trzeba pamiętać, że jest to podróż na dość długi okres czasu, więc przewidujemy, że będzie nam potrzebne co najmniej 6000 euro. Generalnie jest tak, że im więcej ma się doświadczenia, tym taniej można to wszystko zrobić. Oszczędzić można na przykład na opłacanych wycieczkach. Na przykład zamiast wykupić wycieczkę na lodowiec Perito Moreno, można tam pojechać na własną ręką wynajętym samochodem. Potrzeba do tego jednak trochę doświadczenia, które mam nadzieję nabędziemy:) .
Najdroższe kraje to Brazylia, Chile, Nowa Zelandia i Australia. Chodzi przede wszystkim o ceny noclegów, które są tam w granicach 7-20 euro. W Azji natomiast można dużo zaoszczędzić, bo noclegi są już od 2-3 euro. W Nowej Zelandii mamy zarezerwowany campervan na cały pobyt - 41 dni. Płacimy za niego 1350 funtów. Spać w nim może 4 osoby, więc oszczędzamy na noclegach i zyskujemy dodatkową mobilność.
Ważne też żeby uświadomić sobie, że większość krajów jest tańsza od krajów europejskich (może poza Australią i Nową Zelandią), nie warto więc pakować się na całą podróż, tylko po prostu wziąć trochę więcej pieniędzy (mieć więcej na koncie) i można dokupić to co trzeba po drodze.

Po wstępnym przeglądzie Ameryki Łacińskiej liczę na to, że zmieścimy się tam w 2000 euro.


Wszystko to na razie tylko suche fakty, które na bieżąco będziemy weryfikować po wyruszeniu :)

Michał vel. pishtaco

piątek, 18 grudnia 2009

Tym razem bez tytułu

Swięta za tydzień!!! oj, to nie jest blog świąteczny. Ale nawiązałam do tego, bo po świętach zostanie już tylko miesiąc do powrotu do Polski i rozpoczęcie intensywnych przygotowań do podróży. Wybraliśmy ubezpieczenie, wszyscy troje ubezpieczamy się w World Nomads ze względu na pozytywne opinie innych podróżników, rozsądna cenę oraz szeroki zakres oferowanych usług. Mamy nadzieję jednak, że nie będziemy musieli korzystać z żadnej opcji ubezpieczenia :-)
Jesteśmy na etapie ustalania szczegółowej trasy po Ameryce Pd. , jak wspomniał wcześniej Michał zmieniliśmy kierunek i z Rio kierujemy się od razu na wodospady Iguazu i później do Argentyny. Ze względu na kosmiczne odległości postanowiliśmy zobaczyć dokładnie kilkanaście wybranych punktów, zamiast spędzać czas w autobusach przemieszczając się z miejsca na miejsce próbując zobaczyć wszystko.
Trwa dyskusja nad wielkością plecaków. Chcielibyśmy spakować tylko niezbędne rzeczy w jak najmniejszy plecak. Wemy, że praktycznie wszystko można dokupić w drodze. Najważniejsze i tak są paszport, aparat fotograficzny i bilety lotnicze :-)
P/S Wkrótce opublikowane zostaną pierwsze zdjęcia uczestników wyprawy :)

----------------
Now playing: Matisyahu - Indestructible
via FoxyTunes

środa, 16 grudnia 2009

A niech to w Ryjo!

Właśnie zabukowałem nasz pierwszy nocleg w Ameryce Łacińskiej! Śpimy przez pierwsze 6 nocek w Samba Villa w centrum Rio de Janeiro. Najtańszy hostel w mieście, jak o sobie piszą ;) Przy okazji zahaczymy o początek karnawału, bo zostajemy tam do 13 lutego.

Dylemat mam co do dalszych celów podróży: czy jechać na północ do Salvadoru i stamtąd z powrotem na południe do Foz do Iguacu, czy od razu na południe w kierunku wodospadów. Będę musiał w tym zakresie jakieś konsultacje przeprowadzić z resztą grupy uderzeniowej.

Pewne jest już jednak, że po Brazylii, kierujemy się od razu na południe Argentyny, a nie jak początkowo myśleliśmy na północ (Paragwaj, Boliwia, Peru). Po prostu nie chcemy zamarznąć w Patagonii, więc im szybciej tam będziemy, tym lepiej ;)

pishtaco


----------------
Now playing: Great Lake Swimmers - The Chorus In The Underground
via FoxyTunes

niedziela, 13 grudnia 2009

co by tu spakować?

Czas mija nieubłaganie i do podróży zostało już mniej niż 2 miesiące. Dokładnie za 2 miesiące będziemy gdzieś w Brazylii, a za 1,5 miesiąca wracamy do Polski z Irlandii (zamiar powrotu do Irlandii po podróży ma tylko Yarta).
Coraz radośniej rozglądamy się za zaopatrzeniem i myślimy co i w jakiej ilości spakować, w czym wielce pomocna jest stronka: www.travelindependent.info
T-shirty, ręczniki szybkoschnące i bluzy są już w Polsce, bo zamówiliśmy je przez koleżankę Agi - Magdę, która siedzi w biznesie turystyczno - odzieżowym :) Wybraliśmy z Agą rzeczy z Brubeck'a, kierując się doświadczeniami z tą firmą Agi i poradami znajomych. Po powrocie do Polski czekają nas zakupy plecakowo - spodniowe, chyba że uda się jeszcze coś ciekawego wyrwać w Irlandii na noworocznych przecenach. Co do plecaków, zastanawiam się czy damy radę się zmieścić w 40 litrowe... Mam nadzieję, że jakoś się pomieścimy, bo dźwiganie 60tek nie należy na pewno do przyjemności :)

Dziękuję za uwagę i polecam się na przyszłość!

pishtaco, vel. Michał

----------------
Now playing: Depeche Mode - And Then...
via FoxyTunes

czwartek, 12 listopada 2009

Jaki tu spokój... Nic sie nie dzieje...

... do czasu ;-)
Bo i nie ma co się dziać jeszcze na tym etapie. Bilety lotnicze zakupione (Michał opisał szczegółowo trasę, a miejsca wylotów i lądowań opiszę następnym razem). Szczepienia w większości wykonane. Wszyscy oficjalnie mamy już "żółte papiery" :-) Pozostało 2,5 miesiąca do powrotu do Polski z Irlandii, a w Polsce będziemy mieli 7 dni na przygotowanie się do podróży. Zdążymy? Nie mamy wyjścia :-) Dzięki obrotności Marty, zwanej potocznie Jartą lub Smartą, wylatujemy 7 lutego, bo wersja robocza zakładała wylot 4 lutego. Mega wyzwaniem byłoby wybranie się w podróż na 10 miesięcy w 4 dni :-) Tym bardziej, że ja i Jarta nie mamy jeszcze szczepienia przeciw żółtej febrze. Michał szczepienia ma już z głowy. Pozostała sprawa ubezpieczenia. Gdy zdecydujemy się na konkretną firmę i jej ofertę, opiszemy tutaj.
Na czas podróży po Ameryce Płd. (3 miesiące) dołącza do nas Sebastian. To jest jedno ze wsparć o którym wspominał Michał w poprzednim poście :-) Kolejne oczekiwane jest w Nowej Zelandii, ale o tym będzie na bieżąco. Sebastian leci dzień wcześniej do Rio i poczeka na nas kilka godzin na lotnisku. Gdyby chciał lecieć z nami, zapłaciłby za bilet połowę tego co my zapłaciliśmy za cały bilet dookoła świata:-)
Powoli rozglądamy się już za noclegami w Rio de Janeiro, z czym jest trochę problem, jako że rozpoczyna się karnawał i hostele w większości są zarezerwowane, a jeżeli są wolne to ceny od 11 lutego sięgają od 60 Euro wzwyż!( poza karnawałem jest to 5-15 Euro). W związku z tym jednogłośnie stwierdziliśmy, że nie zostajemy na karnawał i po 3 dniach zwiedzania Rio, 10 lutego wyruszamy dalej. Na szczęście każde z nas jest zgodne co do tego, aby Brazylię opuścić jak najszybciej i skierować się ku mniej cywilizowanym krajom Ameryki Płd.

sobota, 31 października 2009

Dzień dobry, czy zastałem Jolkę. czyli kto, co, kiedy, z kim i za ile? Wersja 1.0, plan przedwstępny.

Cel: polerowanie globusa, czyli dookoła świata w więcej niż 80 dni

Podmioty liryczne: Marta, Agnieszka, Michał jako trzon grupy uderzeniowej. Możliwe wsparcie od innych osób.

Trasa: Londyn, Madryt, Ameryka Południowa (Brazylia, Paragwaj, Boliwia, Peru, Argentyna, Chile), Wyspa Wielkanocna, Thaiti, Nowa Zelandia, Australia, Chiny, Azja Południowo-Wschodnia (kraje do uzgodnienia jeszcze), Indie, Nepal, Bombaj, Londyn

Środki: przede wszystkim środki płatnicze, dalekodystansowe samoloty, średnio i krótkodystansowe środki komunikacji naziemnej i podziemnej, być może nawet morskiej.

Kiedy:
start - 7.02.2010, finisz - zależnie od stanu "porponetki", ale na pewno przed końcem 2010. P.S. do tego co to "porponetka" jeszcze dojdziemy ;)