poniedziałek, 8 lutego 2010

Trochę brudno, trochę smierdzi i bardzo gorąco...czyli dotarlismy do Rio

Po długiej podróży dotarliśmy w końcu wczoraj do Rio i do naszego hostelu. Gdyby nie Sebastian, który przybył kilka godzin wcześniej mielibyśmy poważny problem ze znalezieniem budynku w którym hostel się znajduje. Patrząc na ulice Rio z nocnego autobusu byliśmy pod wrażeniem... raczej negatywnym. Brudno, gorąco i mnóstwo bezdomnych ludzi śpiących na ulicach. Wysiedliśmy spory kawałek od hostelu, a Rio wieczorem nie należy do bezpiecznych miejsc. Gdy w końcu udało nam się dotrzeć w okolice hostelu, gdzie czekał na nas Sebastian, byliśmy świadkami bójki, po chwili zjawiła się policja, ale policjanci tez dostali manto. Wszystko działo się bardzo szybko, nagle zjawiły się jakieś oddziały specjalne z bronią i pałami. Nie wiem nawet jak to się wszystko skończyło, bo szybko oddaliliśmy się. W każdym razie pozostawiło na nas duże wrażenie.
W nocy udało nam się odpocząć i od rana zrobiliśmy wstępne rozpoznanie, jak się poruszać i co zobaczyć w Rio. Nadal było brudno i śmierdząco, jeszcze bardziej gorąco - około 40 stopni, ale w dzień jest zdecydowanie bardziej bezpiecznie. Dzisiejszy dzień spędziliśmy w większości na łażeniu i rozpoznawaniu terenu, wiadomo, jak nie wiesz gdzie się kierować i jak się dostać to nabijasz mnóstwo kilometrów:-) dostaliśmy też słabe wskazówki w hostelu, więc nie moglismy się odnaleźć :-) ale po wizycie w informacji turystycznej wiele na się rozjaśniło i przypuszczam, że jak będziemy stąd wyjeżdżać za kilka dni to dopiero będziemy mniej więcej gotowi na Rio :-)
Byliśmy na dworcu i kupiliśmy bilety do Foz de Iguazu, pojechaliśmy na Copacabana i spędziliśmy dość fajny dzień Na pewno emocje już trochę opadły i zaczyna do nas docierać wszystko.
Jutro zaczynamy zwiedzanie, ale o tym co jutro... jutro :-)




Copacabana w czasie sjesty - z cyklu zdjęcia obowiąkowe...


Tak, naprawdę tu jesteśmy i naprawdę jest 37 stopni na plusie! Pozdrowienia dla wielbicieli polskiej zimy ;)


Pocztówka dla rodziców ;)


Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma... Niestety w Rio całkiem sporo ludzi nie ma tego co lubi.

5 komentarzy:

  1. Fajnie macie, wrzucajcie więcej zdjęć :)
    Pozdrawiamy Sebę i kibicujemy Wam!
    Narciarze z Les Meni ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. rewelacja...

    u nas -15... amplituda ponad 50 stopni gad demyt!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. I ja się dołączam do pozdrowień dla Seby!:)
    buzi buzi Bawcie się tam ol tugeder;))
    -Karola Chażet

    OdpowiedzUsuń
  4. T-REAL pisze...
    od patrzenia na zdjecia az robi sie goraco:-)u Nas tylko +5
    Czekam na wiecej fotografii,komentarzy i refleksji:-)Szkoda ze Wam to Machu Picchu wypadlo z listy...
    Pozdrawiam,i trzymam na celowniku:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja trzymam kciuki za pomyślność całej wyprawy :)
    Gratuluje odwagi i zapału.

    OdpowiedzUsuń